Czy spedycje to zło konieczne?
Jak pewnie większość z Was wie, pracuję w firmie transportowej czyli u przewoźnika. Praca ta charakteryzuje się głownie poszukiwaniem ładunków na auta, będące w mojej dyspozycji. I właśnie to poszukiwanie ładunków sprawia, że wielu przewoźników w bardzo negatywny sposób odbiera istnienie na rynku pośredników czyli spedycji.
Jak to jest z tymi spedycjami? Czy można je jakoś sklasyfikować?
Myślę, że takim głównym podziałem będą spedycje posiadające swój tabor i spedycje wyłącznie handlujące ładunkami, bez własnych aut.
Najczęściej firmy spedycyjno-transportowe posiadają swoich klientów, a ładunki, których nie realizują własnymi autami, odsprzedają innym przewoźnikom. W drugim przypadku mamy spedycje z prawdziwego zdarzenia, których głównym celem jest zdobywanie klientów i poszukiwanie aut na posiadane ładunki oraz spedycje, które trudnią się głownie przepisywaniem ładunków między giełdami (tzw. przepisywacze o których pisałam tu).
Skupmy się na spedycjach posiadających rozbudowane bazy klientów. Tego typu firmy muszą włożyć ogromną pracę w pozyskanie i utrzymanie wiarygodnego klienta. Zanim dojdzie do jakiejkolwiek sprzedaży ładunków najpierw trzeba znaleźć klienta, zorganizować spotkania, negocjować, podpisywać umowy, stawać w przetargach, a następnie zapewniać najwyższą jakość usług w celu zapewnienia płynnych realizacji transportowych. A wiemy doskonale, że z tą płynnością w transporcie bywa różnie. Czasami trudno jest znaleźć przewoźnika, czasami klient nie płaci zbyt wygórowanych stawek, więc spedycja tez nie może zaoferować zbyt wiele, czasami przewoźnik nie podstawi się na czas lub w ogóle. Sytuacji kryzysowych bywa wiele. Klient oddając swoje ładunki spedycji, oczekuje że cały proces transportowy będzie zrealizowany zgodnie z jego oczekiwaniami. Dlatego też spedycje próbują zabezpieczać swoje interesy poprzez różnego rodzaju zapisy w zleceniach transportowych (o pułapkach w zleceniach możesz poczytać w tym artykule).
Spedycja to darmozjad?
Wielokrotnie słyszałam z ust przewoźników, że spedycje psują rynek, zaniżają stawki, żerują na przewoźnikach, że spedycje bez własnych aut nie powinny istnieć. Niestety jak w wielu innych branżach, tak i w tej zdarzają się przypadki nieuczciwych firm spedycyjnych. Nieuczciwość objawia się głównie poprzez niepłacenie na czas (lub w ogóle) faktur dla przewoźnika. Obecnie, żeby założyć firmę spedycyjną należy posiadać m.in. certyfikat kompetencji zawodowych oraz zabezpieczenie finansowe na ok. 200 000 zł. Wiele tzw. pseudospedycji, których działanie z góry ma na celu oszukanie przewoźnika i nie wypłacenie mu pieniędzy za fracht, zakłada spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, gdzie kapitał może wynosić minimum 5 tysięcy złotych, a majątek spółki jest odrębny od majątków udziałowców.
Zdarza się, ze zadłużona spółka ogłasza upadłość, ale jeśli masa upadłościowa nie pokrywa zadłużenia, wówczas sąd może odrzucić taki wniosek i dochodzi do likwidacji spółki. W tym wypadku syndyk spienięża majątek spółki w celu zaspokojenia wierzycieli. Gorzej jeśli cały majątek spółki to 5 tysięcy kapitału, wówczas niewiele pozostaje do podziału. Oczywiście nie mam na myśli, że wszystkie spedycje będące spółkami z.o.o mają na celu oszukać przewoźnika. Mówię tylko, że można zauważyć już od jakiegoś czasu tego typu proceder.
60cio dniowy termin płatności to norma?
Dlatego też rozumiem rozgoryczenie przewoźników, którzy albo zostali oszukani, albo ciągle muszą upominać się o swoje pieniądze. Jednak pamiętajmy o tym że 60-cio dniowe terminy płatności nie biorą się znikąd. Takie jest polskie prawo i dopóki pewne kwestie nie zostaną uregulowane odgórnie, nie można wymagać, że ktoś będzie płacił szybciej, bo np. szkoda mu przewoźnika. I mimo tego, że klient zapłaci spedycji np. po 14 dniach, wiele spedycji i tak ma dużo dłuższe terminy. Pamiętajmy również, że to nie jest tak, że spedycja płaci jak jeden do jednego – czyli za fakturę od klienta opłaca przewoźnika. Spedycja powinna mieć gotówkę na ewentualność, jeśli klient nie wypłaci swojej należności na czas, gdyż rola spedycji to nie tylko sprzedanie ładunku, ale również zapłacenie za niego na czas. Jak jest w rzeczywistości, niestety większość z nas wie.
A może wziąć sprawy w swoje ręce?
Nie zapominajmy, że przewoźnik również ma całkowitą swobodę w poszukiwaniu klientów bezpośrednio. Ale wiem z własnego doświadczenia, że:
- po pierwsze klienci bezpośredni również opóźniają płatności,
- po drugie, trudno jest bazować na własnych klientach w każdym zakątku Europy,
- a po trzecie jak już wcześniej wspomniałam, zdobycie dużego klienta to nie jest bułka z masłem. To jest kawał ciężkiej pracy, która nie kończy się tylko na podpisaniu umowy.
Więc firmy przewozowe z dużym taborem powinny zainwestować np. w handlowców, którzy zajmą się pozyskiwaniem klientów, zaś mniejsze firmy mogą albo korzystać z usług spedycji i giełd, albo szukać mniejszych klientów i próbować ustawić swoje auta np. w kółkach.
Warto zawsze zrobić rozeznanie w firmach, które mamy w pobliżu swojej bazy transportowej. Pojeździć, zaproponować współpracę, ponegocjować. Nie należy jednak umniejszać roli spedycji w procesie transportowo-logistycznym. Sprawna, profesjonalna spedycja znacznie ułatwia życie klientom, którzy mogą skupić się np. na produkcji towaru, bez martwienia się o transport. A jak wiemy, za usługi się płaci, nikt nie robi niczego na darmo. Również przewoźnik, który po prostu bierze ładunek z giełdy od spedycji, powinien pamiętać o tym, że zdobycie tego ładunku to nie jest pięciominutowa praca. Sprzedanie go, owszem, czasem uda się to ogarnąć w kilka minut. Ale dopilnowanie, aby towar faktycznie trafił do odbiorcy, w całości i na czas to również jest rola spedycji.
Nie wrzucaj wszystkich do jednego worka!
Ten artykuł to moje przemyślenia zarówno w oparciu o własne doświadczenia zawodowe, jak również o to co widzę często na rożnych grupach transportowych w Internecie, co słyszę od innych przewoźników. Uważam, że taka negatywna narracja jeśli chodzi o spedycję, podział na przewoźników (tych lepszych, tych pracujących uczciwie) a spedycje (darmozjadów, ślizgających się na plecach przewoźników) jest krzywdząca dla uczciwych, rzetelnych firm spedycyjnych. Żadne stereotypy nie przynoszą nic dobrego, i tak jak nie lubimy słuchać, że kierowcą zostaje się bo nic innego w życiu nie umie się robić, że każdy spedytor to kłamczuch, a każdy przewoźnik wiecznie narzeka, że transport się nie opłaca, tak samo nie wrzucajmy do jednego worka wszystkich spedycji. Pośrednicy istnieją w wielu branżach, i skoro są chętni do korzystania z ich usług, to znaczy, że jest dla nich miejsce na rynku transportowym.
Jeden komentarz
Dawid
Fajnie opisane. To prawda, w każdej branży są pośrednicy, gdy brałem kredyt mieszkaniowy też skorzystałem z usług pośrednika i wyszło taniej i szybciej (efekt skali, marka, kontakty itd którzy mają pośrednicy a których ja nie mam) niż samemu chodzić i umawiać się do wszystkich banków. Spedycję działają podobnie