Jazda na magnesie? Druga karta? Czy warto ryzykować?
Czas pracy kierowcy to reguły, które obowiązują kierowców zawodowych, a ich przestrzeganie jest bardzo skrupulatnie kontrolowane, zarówno przez pracodawców jak i służby zewnętrzne np. ITD. Standardowe 9 godzin jazdy ( 10 h dwa razy w tygodniu) wg ustawodawcy jest maksymalnym czasem jazdy, a jego przekroczenie może wiązać się z konsekwencjami finansowymi i prawnymi. Wydawać by się mogło, że faktycznie te 9 h, czy czasami 10 h to wystarczy. Zazwyczaj pracujemy w systemie 8-godzinnym i mamy dosyć, więc ta godzina czy dwie więcej wydaje się nam katorgą :). Kierowcy zawodowi zamiast 40 h tygodniowo, czasami pracują nawet 56 h.
Taki nienormowany czas pracy jest tu niezbędny, bo jednego dnia kierowca jedzie pełne 9h, a innego jedzie 3, a 10 h spędzi na oczekiwaniu na załadunek. Nie dałoby się tego inaczej zorganizować, stąd również odstępstwa ze strony ustawodawcy pozwalające na dwukrotne przekroczenie czasu pracy (do 10h) w ciągu tygodnia lub skrócenie pauzy dobowej z 11 h do 9.
Co zrobić, jeśli 10 godzin jazdy to za mało?
Sytuacja z czasem jazdy robi się nerwowa, w momencie kiedy kierowcy brakuje np. godziny żeby dojechać do domu, bazy czy na miejsce rozładunku. Co wtedy robić? Jak to obejść? Oczywiście nie można przekraczać czasu pracy (chyba ze mówimy o tych wyjątkach z nowych przepisów Pakietu Mobilności – więcej przeczytasz tu). Jednak pewnie większość z Was słyszała o słynnym magnesie (ingerującym w pracę tachografu) lub jeździe na drugiej karcie (innego kierowcy, którego nie ma z nami fizycznie w kabinie). Przecież to takie proste, podpinam magnes, wkładam kartę kolegi, i dojeżdżam na spokojnie. Co prawda w większości nowych ciężarówek jakiekolwiek ingerencje w pracę tachografów są niemożliwe, aczkolwiek wielu kierowców korzysta wówczas z tzw. drugiej karty.
Czy warto ryzykować?
Czy takie rozwiązanie jest dobre? Z punktu widzenia prawa absolutnie nie, jest wręcz zakazane i surowo karane – może się nawet skończyć zabraniem licencji dla firmy transportowej. A z punktu widzenia kierowcy? Moim zdaniem tez nie. Ja wiem, ze nikt nie chce kręcić 45h pauzy 100km od domu, ale można poszukać innego rozwiązania, poprosić kogoś żeby przyjechał po nas osobówką. Takie ryzyko może się bardzo źle skończyć. Poza tym kierowca jadący 12 czy 13 godzin bez przerwy stwarza zagrożenie nie tylko dla samego siebie, ale również dla innych uczestników ruchu drogowego.
Rola spedytora
A co ze spedytorami? Wiem, że są tacy, którzy mówią – nie wiem jak to zrobisz, masz dojechać – zrzucając z siebie odpowiedzialność, ale jednocześnie zmuszając kierowcę do naruszenia przepisów. Ważniejsze jest terminowe podjęcie ładunku. Pamiętajcie jednak, że pewne obsuwy czasowe można przewidzieć już wcześniej. Od tego jest spedytor, żeby na bieżąco śledzić sytuację i reagować w czas, informować klienta o problemach na drodze, a nie czekać do ostatniej chwili i liczyć na to, że kierowca ” się podłoży”. Takie zachowanie jest straszne i naprawdę nie radzę Wam nigdy tak robić.
A co z pracodawcą?
Istnieją również pracodawcy, którzy przymykają oko na naruszenia czasu pracy i jeżdżenie na dwóch kartach. Takie praktyki mogą mieć naprawdę bolesne skutki.Przykładem jest całkowita utratą licencji, strata dobrej reputacji (na stronie KREPTD można sprawdzić czy firma ma jakieś sprawy dotyczące utraty dobrej reputacji), a co za tym idzie, zakazem wykonywania zawodu przewoźnika drogowego. Nie wspominając już o dotkliwych karach finansowych.
Dlatego naprawdę zastanów się trzy razy, zanim podejmiesz decyzję, od której może potem nie być odwrotu.
A co Wy o tym myślicie? Bez ryzyka nie ma zabawy? Czy lepiej dojechać później ale bezpiecznie? Dajcie znać w komentarzach.
Jeden komentarz
Dawid
Najgorzej jak kierowca sam zapnie magnes i bez wiedzy planera pojedzie gdzie chce pojechać. To już lepiej żeby zakomunikował i wyjaśnił dlaczego chce tak zrobić