Wahania frachtowe w okresie świątecznym – czy jest na to sposób?
Okres około świąteczny jest jednym z gorszych momentów w branży transportowej, zarówno dla przewoźników jak i dla spedycji. Główną bolączką są oczywiście ceny frachtów. Jedni próbują zarobić, inni wrócić na święta lub wyjechać po świętach.
Jak to wygląda od strony spedycji? Powroty z Europy przed świętami to festiwal żenujących stawek, kto da mniej, no kto? Spedycje wiedzą, że przewoźnicy chcąc ściągnąć auta na bazę i zapewnić kierowcom święta w domu biorą czasami ładunki poniżej opłacalności. Więc czy można się dziwić, że widzą szansę na dobry zysk kosztem przewoźnika? Większość powie, że skoro jest pobyt to jest i podaż – skoro ktoś za tyle pojedzie, to czemu nie oferować takiej stawki. Przewoźnicy mający bazy blisko granicy np. z Niemcami mogą pozwolić sobie na zjazd na pusto. Gorzej z tymi, którzy muszą przejechać całą Polskę.
Ale co w sytuacji odwrotnej? Klient zgłasza towar na 2-3 dni przed świętami, licząc na to, że spedycja załatwi przewoźnika. Więc przewoźnicy, którzy mają możliwość wysłania auta zaczynają przeciągać linę na swoją stronę – pincet euro za kilometr w kółku! Niech dają, niech płacą jak chcą żebym im pojechał!
Ok, święta minęły, trzeba znowu wyjeżdżać. Zaczynamy szukanie ładunków – coooo? 0,5€/km? Ale jak to? Przed świętami daliście mi pięć razy tyle! Gorzej jak nie ma w ogóle nic do załadowania, bo firmy produkcyjne miały przestoje, nie naprodukowano odpowiedniej liczby towaru.
Co robić? Brać cokolwiek byle wypchnąć auto na zachód? Czy czekać, Aż sytuacja wróci do normy? Kiedy będzie ta norma, po świętach? Po Nowym Roku? Po Trzech Króli?
Jest to dość trudna decyzja, wszystko zależy od tego, kiedy my jako firma jesteśmy gotowi wysłać auta – czy mamy stałe ładunki, czy musimy szukać na giełdach, czy kierowcy są gotowi do wyjazdu, czy auta są zrobione. Istotny jest tez fakt, jak dużą mamy flotę. Łatwiej jest obstawić 10 auta niż 100. Istotne jest również skąd startujemy – są miejsca w Polsce gdzie ładunków jest pod dostatkiem i takie gdzie nie ma tego za wiele a stawki pozostawiają wiele do życzenia.
Czy istnieje optymalne rozwiązanie dla tego całego zamieszania? Myślę, że kluczem są tutaj stałe relacje biznesowe. W przypadku dobrych kontaktów na linii przewoźnik-spedycja/klient nie powinno dochodzić do tak dużych wahań frachtowych. Liczy się tu stałość, wysoka jakość usług i zaufanie. Dlatego warto dbać o takie relacje, bo niestety tak w życiu jak i w transporcie nie ma czego oczekiwać od jednorazowych relacji.
Jeden komentarz
Olawitkowska95
Wszystko sie zgadza. Przed świętami stawki sięgają zenitu byleby zaladowac i zeby klient byl zadowolony, a po okresie świątecznym zaczyna brakowac wyjazdów, a jak juz sa to jest duzy podjazd na zaladunek albo nieopłacalne stawki.
Transport.. Oby unormowalo sie juz po 6.01 jak wszyscy rusza do pracy.