Kierowca zawodowy w czasach pandemii – bohater czy trędowaty?
Koronawirus to słowo które od tygodni jest na ustach wszystkich, niezależnie od szerokości geograficznej. Ma wpływ na nasze życie, codzienność, gospodarkę. Wpływa na nasze samopoczucie, powoduje w nas lęk i obawy o przyszłość. Zaczynamy na niektóre sprawy patrzeć inaczej, dostrzegamy pracę innych ludzi, zauważamy, że świat nie kręci się tylko wokół nas. Część z nas przebywa teraz w domu, niektórzy z dziećmi, inni pracując zdalnie. Pozostali pracują nadal i do tej grupy możemy zaliczyć również kierowców zawodowych.
Już na wstępie chcę zaznaczyć, że ten tekst nie będzie patetycznym wychwalaniem bohaterskiej postawy kierowców. Ten tekst ma na celu pokazanie, jak wygląda praca kierowcy w czasie pandemii koronawirusa i jak zróżnicowane jest postrzeganie i odbiór różnych sytuacji przez ludzi wykonujących ten sam zawód.
Na Instagramie zadałam swoim obserwatorom kilka pytań nawiązujących do tego jak wygląda obecnie ich praca w transporcie, czy jeżdżą nadal, jeśli tak to dlaczego, czy zmieniło się coś w traktowaniu ich na magazynach, czy mają jakieś obawy. Odpowiedzi były zróżnicowane, ale można z nich wysnuć pewne wnioski ogólne.
Kwarantanna a raczej jej brak
Zacznijmy od kwestii braku obowiązkowej kwarantanny dla kierowców przyjeżdzających z zagranicy. Biorąc pod uwagę konieczność zapewnienia płynności dostaw, podtrzymania gospodarki i miejsc pracy dla osób pracujących w branży TSL, brak kwarantanny wydaje się być idealnym rozwiązaniem. Wszyscy widzieli co działo się na granicach, w momencie kiedy kontrolowano kierowców, zbierano formularze zgłoszeniowe itp. Od kliku dni płynność na granicach wróciła, a kierowcy praktycznie w ogóle nie przechodzą kontroli. Czy to dobrze? Dla gospodarki tak, dla zahamowania rozwoju pandemii niestety nie. Oczywiście w tej chwili w większości magazynów i firm zachowywane są zasady higieny, kierowcy noszą maseczki i rękawiczki. Jednak mimo wszystko mają kontakt z wieloma osobami, innymi kierowcami na parkingach. Ryzyko zakażenia jest bardzo duże. Wielu kierowców obawia się powrotu do domów, nie chcą zarazić kogoś z rodziny. Czy jest na to złoty środek? Można próbować przeorganizować system pracy w firmach na system 2 na 2 – 2 tygodnie w trasie , 2 w domu w ramach domowej kwarantanny. Oczywiście ile firm tyle przypadków i trudno tu mówić o ogólnych wytycznych, ale uważam, że jeśli się chce to pewne rzeczy można zorganizować tak, żeby zapewnić jak największe bezpieczeństwo.
Toalety dla wybrańców
Ale skoro kierowcy nadal jeżdżą, wymagane są od nich zasady higieny, maseczki, płyny i cała reszta – to wypadałoby, żeby nie spotykali się z odmowami korzystania z toalet. Niestety bardzo duża ilość kierowców zawodowych miała przynajmniej raz problem z brakiem możliwości skorzystania z toalety czy prysznica. Kierowcy w transporcie międzynarodowym nie zjeżdżają do domu co dwa dni. Nie mogą wykąpać się w domu. Rozumiem obawy pracowników firm przed zarażeniem, ale nie rozumiem zamykania toalet – od tego są środki czyszczące żeby to zwyczajnie posprzątać, ewentualnie zdezynfekować. Mamy taką sytuację a nie inną i należy się do niej dostosować, ale nie w taki sposób.
Sytuacja na magazynach
Idąc tym tropem warto również zwrócić uwagę na to, jak wygląda obecnie sytuacja na magazynach w całej Europie. Jak już wspomniałam wymagania wobec kierowców są restrykcyjne. Jednak wielu z nich zgłaszało, że o ile oni musza przebywać w maseczkach, używać płynów dezynfekujących – o tyle wielu pracowników magazynowych czy biurowych nie zachowuje tego typu zasad wobec siebie. Wszyscy obawiają się zarażenia od kierowcy, ignorując jednocześnie fakt, że sami również mogą zarażać czy to swoich współpracowników czy właśnie kierowców. Oczywiście nie jest to reguła, bo są również głosy, mówiące o tym, ze w tej chwili załadunki czy rozładunki idą o wiele sprawniej. Nie ma niepotrzebnego czekania na dokumenty, są reguły, ale przestrzeganie ich powoduje większe zdyscyplinowanie pracowników magazynowych.
Niestety, strach przed wirusem u niektórych osób wpływa również na ich zachowanie. Zdarza się, że kierowcy odczuwają gorsze traktowanie, czują się jak trędowaci, niczym „chodzące wirusy”. W Internecie słyszy się o akcjach wspierających zawodowych kierowców, o tym, że dzięki nim mamy towary w sklepach. A z drugiej strony również rodziny kierowców odczuwają negatywne emocje skierowane w ich stronę np. od sąsiadów, którzy wiedząc, że w rodzinie jest kierowca zawodowy, unikają kontaktu z całą jego rodziną. W czasach kwarantanny unikanie kontaktu z innymi ludźmi siłą rzeczy jest wskazane, rozumiem jednak, że i kierowcy i ich rodziny mogą odczuwać dyskomfort psychiczny i podwójny stres – związany zarówno z obawą o zarażenie jak i pewnego rodzaju wykluczeniem społecznym.
Po co więc jeżdżą?- zapytają niektórzy
W większości przypadków odpowiedź jest prosta – bo muszą. Wielu kierowców zawodowych jako podstawę wynagrodzenia ma najniższą krajową – a więc jeśli nie jeździ to nie zarabia. Ponadto mając rodziny na utrzymaniu, zobowiązania, kredyty muszą pracować. Tu nie chodzi o bohaterstwo. Tu chodzi o przeżycie, utrzymanie pracy, siebie i rodziny. Wielu cieszy się, że jeszcze może jeździć, że firma nadal ma zlecenia. Bo niestety perspektywy dla wielu firm transportowych są bardzo słabe. Już teraz słyszy się o braku zamówień, o przestojach w firmach produkcyjnych. Nie ma produktu- nie ma czego wozić. Obawy przed brakiem płynności finansowej, coraz większą ilością nieopłaconych faktur, sprawiają, że wielu pracodawców rozważa redukcję etatów, ogłasza przestoje, wysyła ludzi na urlopy.
Jest to też pewnego rodzaju lekcja, nie tylko dla kierowców zawodowych, ale i dla nas wszystkich – lekcja mówiąca o tym, że nic nie jest dane raz na zawsze. Dotychczas pozycja kierowców była bardzo wysoka pod kątem rynku pracy. Pracy było dużo, otwarte granice dawały szansę na zatrudnienie w firmach zagranicznych. Obecnie rynek jest niestabilny nie tylko w Polsce ale i w całej Europie. Przetrwają zapewne najsilniejsi, a miejsca pracy zostaną dość mocno zredukowane. Dlatego też w tych trudnych dla nas wszystkich czasach należy tym bardziej sumiennie wykonywać swoją pracę, stosować się do wytycznych i czekać na lepsze jutro. Pamiętajmy też, żeby szanować swoją pracę wzajemnie, bo każdy robi coś ważnego, każdy jest ogniwem w łańcuchu gospodarczym i nie ma tu podziału na ważnych i ważniejszych. Liczy się współpraca i zrozumienie w tych trudnych chwilach. Mam nadzieję, że ten artykuł sprawi, że chociaż jedna toaleta zostanie ponownie otwarta, chociaż jedna osoba obawiająca się zarażenia od kierowcy zawodowego będzie też dbać o to, żeby sama kogoś nie zarazić i że chociaż jeden kierowca sam doceni siebie i swoją pracę bez oczekiwań wobec innych.
8 komentarzy
Tomasz
Witam i dziękuję wreszcie ktoś napisał prawdę nic dodać nic ująć dziekuje
instaspedytorka
Dziękuje pięknie!
Grzegorz
Dziękuje
Zbigniew
Ja bym dodał że jak to wszystko się skończy to rząd powinien w końcu zmienić te minimalne place teraz wychodzi iż w najgorszych warunkach pracują ludzie którzy najmniej zarabiają i nie moga sobie pozwolić na akcje zostań w domu .ani iść na chorobowe bo muszą za coś żyć wstyd że przez 25lat nikt tego problemu nie rozwiązał ? A teraz i tak pomoc dostaną duże firmy a nie pracownicy.
Żona
Cala prawda
Irek
To cała prawda. Ja wracając z trasy do domu narażam swoich najbliższych, ale niestety, kierowca to tylko maszynka do robienia kasy 🙁
Z
Z tego to powodu, że jestem kierowcą zawodowym i wyjeżdżam za granicę, mojej żonie zawieszono staż w banku na miesiąc. Decyzja pani prezes 64+.
Żona
Cała prawda co tu napisali. Moim zdaniem na ten moment kierowca też powinny siedzieć w domu, bo jeżdżą za granicę nie mają dostępu do bierzącej wody. Jest ciężko ja rozumiem ale na ten moment kierowca powinien mieć możliwość wyboru czy jechać czy nie.